German Open Championships 2005 - Stuttgart (Niemcy)
GOC 2005 - Wrażenia
Krzysztof Piaseczny

Wstęp


      Podobnie jak przed rokiem postanowiliśmy sprawdzić efekty pracy naszej pary na GOC. Przed nami trudniejsze zadanie. Ania i Paweł startują dopiero pierwszy rok w kategorii juniorów II. Oczekujemy, że ton rywalizacji nadawać będą piętnasto-latkowie. Być może komuś z finalistów ubiegłorocznych juniorów I uda się dołączyć do grona najlepszych juniorów II. Ciekawi jesteśmy poziomu par ze wschodu. Wprawdzie wiele z nich pojawia się na turniejach w Polsce, ale na GOC tradycyjnie jest ich najwięcej. Do Stuttgartu przyjeżdża też wiele par z Europy zachodniej. Ciekawi jesteśmy jak nasi odnajdą się w tym nowym gronie.
      Do Stuttgartu z Warszawy jest około 1.100 kilometrów. Jedziemy w nocy, żeby ominąć wszelkie możliwe remonty dróg i inne nieoczekiwane przeszkody. Po drodze, niedaleko od granicy z Niemcami, spotykamy się z Tadkiem Reyem i Justyną Kołtuniuk (no i oczywiście z Maciejem Reyem - kierowcą, managerem, fotografem, fryzjerem, posiadającym jeszcze kilka innych potrzebnych na takim wyjeździe umiejętności).
Od tej pory jedziemy już razem. Wyjazd z Tadkiem Reyem gwarantuje, że na pewno będzie wesoło. Do hotelu NOVOTEL Stuttgart Nord przybywamy około godziny 11 przed południem w poniedziałek. Mamy około 20 godzin na odpoczynek i przygotowanie się do startu. Młodzież, to znaczy pary Ania & Paweł i Justyna & Tadek, zostają w hotelu pod opieką mojej żony, a my z Maćkiem ruszamy na zwiady. Hala jest położona w centrum Stuttgartu, około 10 kilometrów od hotelu. Jeszcze trwają przygotowania. Montowane są parkiety, rozstawiane krzesła, urządzane stoiska wystawców (stroje, materiały, płyty). Życie wkroczy tu dopiero od jutra rano. Postanawiamy zwiedzić nieco pobliskie centrum miasta (kilkanaście krzyżujących się ulic, po których krąży mrowie ludzi - samochody nie mają tu wstępu). Może to zabrzmieć śmiesznie, ale przy okazji licznych wyjazdów na turnieje bardzo rzadko mamy czas na zobaczenie czegoś więcej niż hala, hotel, droga z hotelu do hali. Tym razem udało się spędzić godzinę w mieście.
      Popołudnie i wieczór w hotelu to przede wszystkim odpoczynek, zabawa i organizowanie infrastruktury informatycznej. Okazało się, że za niedużą opłatą laptop Maćka Reya może być podłączony do Internetu w hotelu od 18 do 9 rano. Tak więc mamy bezpośredni dostęp do informacji. I mamy możliwość przekazywania informacji i zdjęć dla Twist Service Adama Socika.


Dzień pierwszy - 16 sierpnia 2005
Zmagania w stylu latin ...


      Pierwszy dzień turnieju to dla nas zmagania w stylu latin. Oprócz dwóch wymienionych już par startują jeszcze Jacek Jeshke i Wiktoria Wior oraz 103 inne pary. Na GOC we wszystkich kategoriach grupy są stałe. Oznacza to, że w poszczególnych rundach grupy są tworzone z kolejnych rosnących numerów. Bardzo duże znaczenie ma więc początkowe rozstawienie par. Jak zwykle najtrudniejsza jest pierwsza runda. Jest godzina 10 rano, tańczy 10 grup i każdy chce przejść dalej. Od początku trwa walka o krzyżyki sędziów (ocenia 11 sędziów z różnych krajów). Ania i Paweł oraz Wiktoria i Jacek przechodzą do drugiej rundy (60 par). Do kolejnej rundy przechodzi 49 par. Powoli zaczynamy też obstawiać, które pary dostaną się do finału. Rzeczywiście kilka par wyróżnia się w tym gronie większą dojrzałością, ekspresją, myślę, że też doświadczeniem i widoczną większą pewnością siebie. Widać, że to nie jest ich pierwszy start na takim turnieju i że mają już na swoim koncie liczne sukcesy. Spośród polskich par jedynie Ania i Paweł awansują do grupy 49, a następnie 24 par.
Począwszy od ćwierćfinału organizatorzy prezentują publiczności pary reprezentujące poszczególne kraje. W tym ćwierćfinale jest aż 11 par rosyjskich, 3 niemieckie i po jednej z innych krajów. Ania i Paweł kończą turniej na 18 miejscu. Zwycięża para rosyjska: Roman Kovgan - Marina Sergeeva. Nie mamy zastrzeżeń, co do decyzji sędziów. Duża, dojrzała, świetna para mogąca z powodzeniem startować w kategorii Youth. Wysoko w finale jest też para niemiecka Anton Skuratov - Anna Seltenreich, która jak pokażą następne dni jest jeszcze lepsza w standardzie (1 miejsce w stylu standard i w 10 tańcach).
      Koniec turnieju juniorów II to nie koniec wrażeń pierwszego dnia GOC. Na głównym parkiecie rywalizują najlepsze zawodowe pary standardowe. Ku radości naszej młodzieży w gronie zawodowców są Michele Bonsignori i Monica Baldasseroni, którzy przed kilkoma tygodniami prowadzili szkolenie na obozie w Iławie. Nie spodziewali się chyba takiego grona fanów z Polski na trybunach. W przerwie pomiędzy rundami znajomość z Iławy została odświeżona. Tadeusz Rey pełnił tego wieczora rolę fotoreportera czego owocem są zdjęcia prezentowane na stronie internetowej pana Adama.
Bonsignori porwał naszych młodych tancerzy ze sobą i poznawał ich ze swoimi znajomymi zawodowcami, ale przede wszystkim ze swym trenerem Fabio Selmim, który podobno został zaproszony na kolejne szkolenie organizowane w 2006 roku dla juniorów przez Federację Tańca Sportowego. Obaj, Bonsignori i Selmi, byli bardzo zainteresowani startem naszych młodych par i obiecali, że będą jutro na sali gdy juniorzy II będą tańczyć standard.
      Po powrocie do hotelu wysyłamy pierwsze wyniki i pierwsze zdjęcia do Polski. Ach te wynalazki. Co my byśmy zrobili bez Internetu?


Dzień drugi - 17 sierpnia 2005
Włosi dotrzymali słowa ...


      Włosi dotrzymali słowa. Od rana obserwowali z zainteresowaniem rywalizację juniorów II w tańcach standardowych. Zupełnie tak jak nasi trenerzy gdy są na turnieju. To dobrze gdy takie osoby są zainteresowane tańcem juniorów. To bardzo motywuje. Często odnoszę wrażenie, że dla niektórych polskich tancerzy, a zwłaszcza trenerów i działaczy taniec zaczyna się od kategorii amatorów. Widzieliśmy jak dużo par podchodzi do Michele, Moniki i Fabio Selmiego aby wysłuchać ich opinii i rady. Nasze pary też znalazły u nich oparcie i pomoc.
      Do grona par dołączyła dziś kolejna para z Polski - Kamil Pućko i Karolina Lesiak. Trzy polskie pary doszły do 1/8 (48 par) a Tadek z Justyną aż do 1/2 finału, zajmując ostatecznie bardzo wysokie 8 miejsce.


Dzień trzeci - 18 sierpnia 2005
Ostatni dzień ...

      Ostatni dzień tańca juniorów II. Cztery polskie pary tańczą dziś 10 tańców. Jest to najcięższy turniej. Jesteśmy wszyscy już zmęczeni poprzednimi dniami a tu trzeba tańczyć oba style. No i to przebieranie. Czy ktoś kiedyś wpadnie na tak prosty pomysł jak dwa numery - jeden do fraka a drugi na koszulę do łaciny? Takie małe ułatwienie i życie byłoby takie proste.
      Trzy polskie pary doszły do 1/8 (48 par), a Paweł z Anią do 1/4 (24 pary) i zakończyli turniej na wysokim 16 miejscu.
      Na sali spotykamy się też z kolejną polską parą: Mateuszem Piaseckim i Weroniką Mierzwa. Oni od dziś rozpoczynają rywalizację w kategorii junior I. I tańczą też dzisiaj 10 tańców dochodząc do 1/4 i zajmując 16 miejsce. Nasze pary junior I i junior II kibicują sobie nawzajem. Niestety nasze drogi muszą się rozejść. My wyjeżdżamy wieczorem do domu, a przed nimi jeszcze start w stylu standard.
Tego dnia czekały nas jeszcze wrażenia w kategorii amatorów w łacinie. Tańczyły najlepsze obecnie pary: Riccardo Cocchi & Joanne Wilkinson, Klaus Kongsdal & Viktoria Franova, Eugene Katsevman & Maria Manusova, Maurizio Vescovo & Melinda Törökgyörgy, a także najlepsze obecnie polskie pary z Przemkiem i Janą na czele. Kibicowaliśmy Polakom. Przemek i Jana tańczyli świetnie (jeszcze ich w takiej formie nigdy nie widzieliśmy) i znaleźli się w 1/2 finału.
Ogromną niespodziankę i frajdę sprawili nam Łotysze Jevgienijs Suvorovs i Nina Bezzubowa tańcząc znów razem. Jest to według nas najbardziej perspektywiczna para łacińska. Są bardzo młodzi a już z powodzeniem znajdują miejsce pośród najlepszych par amatorskich. I co najważniejsze mają własny styl. Szczególnie Ania i Paweł cieszą się, że ich znowu widzą razem na parkiecie, bo to dobry wzór do naśladowania. Ania rozmawiała z Niną na GOC. Tańczą znów razem od kilku tygodni i do ostatniej chwili nie byli przekonani do startu na tym turnieju. I jeszcze wiadomość, ze prawdopodobnie wystartują we wrześniu w Warszawie na Polish Cup.


Podsumowanie

      I to juz koniec naszego pobytu w Stuttgarcie. Niestety, nie mogliśmy obejrzeć standardu amatorów, a było na co popatrzeć. Podobnie jak w łacinie pojawiła się cała światowa czołówka oraz najlepsze polskie pary.
      Grupa polskich par była wprawdzie niewielka w tym roku, ale zaznaczyła swą obecność na GOC. Cieszy nas zwłaszcza bardzo dobry wynik Tadka Reya i Justyny Kołtuniuk w standardzie oraz naszej młodej pary Pawła i Ani w łacinie i w 10 tańcach, szczególnie w porównaniu z parami 14-to letnimi, z którymi rywalizowali rok temu w kategorii juniorów I. Pawłowi i Ani udało się zdecydowanie pokonać trzy pary, które w ubiegłym roku tańczyły w finałach GOC.
      Opuszczaliśmy Stuttgart w doskonałych humorach z myślą o powrocie za rok.


Spisane: 31 sierpnia 2005
Krzysztof Piaseczny

Relacja
z GOC 2005

FOTO

KLUB KIBICA



Wspomnienie
GOC 2004

FORUM